Mirów i okolice
Wycieczka autokarowaWyjazd wielodniowy: 13.02.2010 (sobota) - 14.02.2010 (niedziela)
Prowadzący:
Nalepka JanTrasy:
Koło PTTK ZA organizuje w dniach 13-14 lutego wycieczkę karnawałową na Jurę. Program wycieczki :sobota 13. 02. 2010r.
-wyjazd autokaru z parkingu przy b. kinie „Światowid” [ al. Jana Pawła II ] o godz. 6.30
-Mokra- miejsce bitwy [ 1. 09. 1939r ]
-rezerwaty Jury Wieluńskiej [ trasy przejścia pieszego uzależnione od warunków atmosferycznych i terenowych ]
-Wieluń- zwiedzanie miasta
-Mirów [ obiadokolacja , zabawa karnawałowa i nocleg w D. W. „Orlik”
-niedziela 14. 02. 2010r.
-Mstów -zespół klasztorny o charakterze obronnym
-trasa turystyczna na Wyżynie Częstochowskiej [ w zależności od warunków - jak poprzednio ]
-Olsztyn- zwiedzanie jurajskiej warowni [ruiny] i innych atrakcji
-Podzamcze - spacer wokół Góry Janowskiego lub zwiedzanie zamku [ruiny]
-powrót do Krakowa ok godz. 18.
Wpisowe wynosi - 110 zł.[ przejazdy ,nocleg ,ubezpieczenie, dwa posiłki ,zabawa ]
Proszę o zabranie strojów karnawałowych i latarek oraz dokonywanie wpłat.
Zgłoszenia przyjmuje i udziela informacji kol. Janek Nalepka tel. 600-160-289
Korzystając z okazji przesyłam Koleżankom i Kolegom Turystom życzenia szczęśliwego nowego roku
Janek
O wycieczce:
Karnawał w pigułce.Jeśli chodzi o trasy, to wyrazy współczucia Jasiowi Z. za dwa nieudane wyjścia. Pochwała dla Bogusia, który jako DJ spisał się znakomicie i mimo, że tekstylny bawił się wspaniale - aż dziw. Nasze Panie miały nie tylko piękne kreacje, były duszą towarzystwa, ale i bawiły się.że hej! Grażynka J. - cud nie zaległa. Bawiła się do końca. Jedynie tylko nie pamiętała z kim - tyż piknie. Zabawa trwałaby do rana, gdyby ktoś jej nie rozpędził. Tu już trzeba tu nadmienić o „skupinie” Jasia którzy bawili się wybornie na zabawie, jak również w autobusie, rozwiązując problemy sexualno-towarzyskie. Zabawiała gawiedź, do której moja skromna osoba się zaliczała. Nasza miła Marylka zapodała patent na zdrowe spanie (tylko po zabawie) - w czapce, szaliku i w butach - żeby się nie przeziębić. No no. Polecam gorąco naszym Paniom. Monika zrobiła furorę w pięknej różowej pidżamce. Wykosztowało się-biedactwo ale co się nie robi dla zrobienia wrażenia? Ze względu na to, że Prezes był incognito nic o nim nie piszę, a byłoby co. Ho ho. Nie mogę się też narażać bo mamy wspólny biznes - do wiosny. Takie to czasy - ręka rękę myje. Więcej grzechów nie pamiętam - ta moja skleroza. Wybaczcie! No jak nigdy pewnie zauważyliście udało mi sie napisać same superlatywy o imprezie (udało się należy podkreślić wężykiem) co z bólem wyznaję. Wasz towarzysz wycieczek. Tytus
Zima w tym roku trzyma zdrowo i wcale nie zamierza odpuszczać. Karnawałowy wyjazd miał bardzo rozbudowany program, niestety z przyczyn zależnych od pani Zimy, plenerowe punkty programu nie do końca zrealizowaliśmy.
W Mokrej pokłoniliśmy się bohaterom poległym w obronie ojczyzny w 1939 r. Zwiedziliśmy Wieluń, pierwsza miejscowość w Polsce zaatakowana przez Niemców 1 września. Przewodnicy z dużym zaangażowaniem i dumą pokazywali nam swoje miasto, jego osiągnięcia, opowiadali o jego historii. Później przyszedł czas na troszkę konkretnego marszu. Podjechaliśmy do Bobrownik i stamtąd mieliśmy dojść na Górę św. Genowefy. Dotarliśmy do linii lasu i trzeba było się wrócić. Śnieg po kolana, trasa nie przetarta, zmrok czai się już w lesie, a przecież dzisiaj najważniejszy punkt programu jeszcze czeka. Górę św. Genowefy zostawiamy na następny raz !
O fantastycznej zabawie pisać nie będę, bo i tak Tytusa nie przebiję. Wszyscy bawili się znakomicie i to najważniejsze.
W niedzielę, lekko zmęczeni po nocnych tańcach, wstajemy na śniadanie. Dzisiejszy dzień ma również obfitować w wiele atrakcji. Zaraz po śniadaniu, pierwsza … trzeba było pchać autobus. Potem ruszyliśmy na trasy. Jedna grupa na ścieżkę dydaktyczną, druga ze Zrębiec w kierunku Olsztyna. Niestety warunki były bardzo trudne i niewiele dało się przejść. Przeszliśmy zasypaną śniegiem łąkę, zapadając się w śniegu po kolana, szlaku nie widać, więc wróciliśmy. Janek zdecydował, warunki są za trudne by kontynuować marsz. Wróciliśmy na drogę i podeszliśmy pod pustelnię św. Idziego, tak samo jak poprzednio brnąc po kolana w śniegu. Teraz mieliśmy jednak cel w zasięgu wzroku, więc było już inaczej. Wystraszyliśmy zajączka, który podszedł pod zabudowania, bardzo było nam go żal i jednocześnie podziwialiśmy go jak szybko śmigał po śniegu. Ciężkie życie mają teraz zwierzęta.
Później autokarem pojechaliśmy do Mstowa. Tam o kościele i św. Walentym opowiadał nam jeden z kanoników regularnych. Już z okien autokaru oglądaliśmy Skałę Miłości i ogród rzeźb. Sprawdziliśmy jeszcze , że mają się dobrze ruiny zamku w Ogrodzieńcu i wróciliśmy do Krakowa.
Bardzo mile będę wspominać ten wyjazd, fantastyczna zabawę i piękne ruiny zamków Jury otulonych śniegiem. Monika