Równica
Wycieczka autokarowaData: 9.01.2005 (niedziela)

Prowadzący:
Stefan JurkowskiTrasy:
Główna trasa była następująca:Ustroń Dobka (420 m) ÷ Chata na Orłowej (770 m) = 2,1 km, 350 m (zielony szlak)
Chata na Orłowej (770 m) ÷ Przełęcz Beskidek (668 m) ÷ rozdroże z zielonym szlakiem (820 m) ÷ Parking na Równicy (778 m) = 3,8 km, 152 m (niebieski szlak)
Parking na Równicy (778 m) ÷ Ustroń Zdrój = 4,2 km, 0 m (czerwony szlak)
Razem: 10,1 km + 502 m = 15 pkt GOT
Oczywiście dla części naszych załogantów było to stanowczo za mało i wydłużyli sobie trasę z Ustronia Dobki na Orłową w następujący sposób:
Ustroń Dobka (420 m npm) ÷ Jastrzębie (603 m) ÷ rozdroże z niebieskim szlakiem = 660 m) = 2,5 km, 240 m (czarny szlak)
Rozdroże z niebieskim szlakiem (660 m) ÷ Świnorka (700 m) ÷ Orłowa (813 m) = 4 km, 153 m (niebieski szlak)
Chata na Orłowej (770 m) ÷ Przełęcz Beskidek (668 m) ÷ rozdroże z zielonym szlakiem (820 m) ÷ Parking na Równicy (778 m) = 3,8 km, 152 m (niebieski szlak)
Parking na Równicy (778 m) ÷ Ustroń Zdrój = 4,2 km, 0 m (czerwony szlak)
Razem: 14,5 km + 545 m = 20 pkt GOT
ZAFASCYNOWANI GÓRAMI !!!
Bielach Grażynka Jurkowski Stefan Richter Krystynka
Borowiec Lucynka Kolanoś Halinka Romanowska Jadzia
Chorabik Tytus Konopka Ewa Romanowski Krzysiek
Chwaja Bogdan Kujawska Krystynka Różycki Tadek
Chwaja Renia Kupiec Monika Siniewicz Elżbieta
Czuła Aga KE Świstak Stańczyk Ula
Derhartunian Elżbieta Lekarczyk Agnieszka Szafraniec Lucynka
Diaków Piotr Lekarczyk Jan Śliwa Danusia
Donocik Nina Lekart Ania Wiącek Danusia
Dybek Karolinka Marcińska Maria Wojdyło Dziunia
Fxxxxx Aśka Miara Czesław Zaręba Marta
Gierczyński Daniel Mielnicka Marta Zawadzińska Danusia
Gil Krystynka Mikuś Józek Zgała Marian
Groblicka Ula Olender Alicja Zondiuk Jan
Haponowicz Ala Potocka Bogusia Żelazo Ania
Jurkowska Gosia Przywała Marylka
O wycieczce:
Sprawozdawca Ala Haponowicz:Nowy 2005 Rok i zarazem nowy sezon rozpoczęliśmy 9 stycznia w Beskidzie Śląskim pod przewodnictwem nieocenionego Stefana Jurkowskiego. Ze słyszenia wiem, że poprzednia wyprawa naszego Koła na Równicę w warunkach zimowych okazała się dla niektórych jak przeciągnięcie pod kilem, więc jakieś tam obawy kiełkowały w niektórych (a na pewno w mojej duszy) o to jak to teraz będzie.
Zanim o godz. 9.25 odnaleźliśmy nasz punkt startowy w Ustroniu Dobce, dokładnie poznaliśmy sieć dróg błąkając się ok. 20 min. pomiędzy Ustroniem i Wisłą. Ale potem same przyjemności. Trasa i pogoda okazała się super łagodna dla zimowych spacerowiczów. Temperatura około zera, prawie bezwietrznie, na dole sucho i bezśnieżnie a czasami nawet niezła widoczność. Ale ponieważ jest styczeń więc i śnieg się wkrótce pokazał. Do Chaty na Orłowej (770 m) dotarliśmy już w śniegu po kostki a nawet z lekkim poślizgiem. Chata to miłe schronisko, gdzie część naszych załogantów zrobiła sobie pierwszy popas. Pełen luz – czasu mnóstwo, po drodze czekają na nas jeszcze co najmniej dwa schroniska. Nikt i nic nas nie goni. Ale ja ruszam dalej, bo się troszkę boję zejścia po śliskim zboczu. Wychodzimy niebiesko-zielonym szlakiem. Jest około 20 cm śniegu i początkowo naprawdę dość ślisko. Ale co za widoki! Z lewej majaczy Czantoria Wielka i Mała, z prawej, między drzewami prześwituje Skrzyczne a po zejściu 100 m niżej na Przełęcz Beskidek skończyły się wszelkie schody i już bezstresowo, spacerkiem, mijając po drodze wielu spacerowiczów w kościółkowych butkach, już w pełnym słońcu docieramy do Zbójnickiej Chaty pod Równicą - prześlicznej, trzypoziomowej bacówki (ale bardzo drogiej). Wita nas mnóstwo ludzi i naszych i nie naszych, opalających się przed Chatą. Ja jednak ze sporą liczbą naszego koleżeństwa wolę popas w środku przy piwie, ciepłym kominku i uroczych czardaszach. W pewnej chwili po raz pierwszy w życiu słyszę niedawno poznaną słowacką piosenkę pt. "Javorina" w kapitalnym i fachowym góralskim wykonaniu. Po godzinnym popasie opuszczamy Zbójnicką Chatę i idziemy do kolejnego - dużego schroniska przy parkingu pod Równicą. Tutaj kolejna godzina przy pysznej zupie grzybowej i nie tylko. Ale biesiadujący obok Stefan daje w końcu hasło do odwrotu, upominając wszystkich by nie pomylili szlaku, bowiem czerwony szlak, którym mamy schodzić, przechodzi przez Równicę w obie strony. My mamy schodzić w kierunku północnym do Ustronia Zdroju. I tak też idziemy. Po 20 min. marszu, z lewej strony mijamy ewangelicką "kapliczkę" a po następnych 30 min. wchodzimy już do Ustronia. Teraz jeszcze tylko pozostaje odnaleźć miejsce postoju autobusu. Dzielny Stefan ruszył na poszukiwanie zostawiając nas tuż za mostem na Wiśle, przy straganie z mnóstwem zimowych czapek. Po chwili, naprowadzani jego komórką, odnajdujemy autobus na Rynku pod Ratuszem i tu konsternacja – brakuje czarnej Danusi. Ostatni raz widziano ją na Równicy a potem jakoś nikt jej nie lokalizował. Zanim jednak zaalarmowaliśmy GOPR, policję, WOP i sami rzucili się na poszukiwanie, Danusia z piskiem taksówkowych opon, z fasonem zameldowała się przed nami. Okazało się, że jako jedyna pomaszerowała czerwonym szlakiem na południe i wylądowała w odległości ponoć 30 zł za taxi od naszej mety, w Ustroniu Polana. Ale zdążyła akurat na czas i o 16.00 zgodnie z planem ruszyliśmy w drogę powrotną do Krakowa. Dzięki Stefanku za ten bezstresowy spacerek po Beskidzie Śląskim w jak zwykle miłym, nie gderającym a cieszącym się życiem koleżeństwie.