Rymanów Zdrój - Iwonicz Zdrój
Wycieczka autokarowaWyjazd wielodniowy: 18.11.2006 (sobota) - 19.11.2006 (niedziela)

Prowadzący:
Janek NalepkaTrasy:
Sobota - Trasa I: Chyrowa (czerwony) - grzbiet Chyrowej (600 m) - Nowa Wieś - Cergowa (716 m) (żółty) - Dukla.Czas przejścia trasy 5.30h - 24 pkt GOT.
Sobota - Trasa II: Nowa Wieś (czerwony) - Cergowa (716 m) (żółty) - Dukla.
Czas przejścia trasy 3.20h - 12 pkt GOT.
Sobota - Trasa III: Łysa Góra (czerwony) - Łysa Góra (640 m) - Polana - Chyrowa - grzbiet Chyrowej (600 m) (żółty) - Dukla.
Czas przejścia trasy 5.10h - 23 pkt GOT.
Niedziela - Trasa I: Rymanów Zdrój (czerwony) - Sucha Góra - Iwonicz Zdrój.
Czas przejścia trasy 2.40h - 9 pkt GOT.
TANIEC z GWIAZDAMI !!!
Boczarska Dorotka
Borowiecki Boguś
Cała Jzabela
Cała Krzysiek
Chorabik Tytus
Cygal Józek
Czuła Ada
Gierczyński Daniel
Gil Krystynka
Grzegorczyk Krzysiek
Halo Eugeniusz
Haponowicz Ala
Janik Franek
Janik Grażynka
Jurkowski Stefan
Konopka Ewa
Konopka Robert
Lech Moniczka
Miara Czesław
Mikuś Józek
Musiałkowski Zbyszek
Nalepka Jan
Nowak Kazimierz
Pawulski Krzysiek
Potocka Bogusia
Rajchel Krystynka
Rajchel Marian
Richter Krystynka
Sapok Alicja
Sapok Zygmunt
Siniewicz Elżbieta
Stojakowski Jurek
Szafraniec Lucynka
Szynal Robert
Tarczyńska Gosia
Tokarski Zyga
Wąchal Kasia
Wiącek Ania
Wojdyło Dziunia
Zawadzińska Danusia
Zgała Marian
Zondiuk Jan Alli Szakal
O wycieczce:
Moniczka Lech:Tańczące mgły, sinoniebieskie owoce tarniny, przypominające kiście winogron, białe pola nasion, niczym tajemne zgromadzenia duchów. Oto leśmianowski krajobraz, który odnalazłam w Beskidzie Niskim. Chaszcze, kolce jeżyn, półmroczne zaułki leśne są miejscami, na które natrafiłam dzięki trójce wprawionych piechurów. Skróty, zarówno w życiu jak i w górach, mogą się nie opłacać. Lecz potem jest co wspominać. W tym wypadku "trasę dzika" - buchtowisko, miejsce błotnych kąpieli, pień odarty z kory, tropy. Piesze wycieczki są tanią formą aktywnego wypoczynku. Polecam je każdemu, komu nie obojętne jest piękno przyrody i prozdrowotny styl życia.
„Zbiór Bzdur”
„Koło” nam się rozrosło, aż popatrzeć miło,
Sporo nowych „Dreptaków” do koła przybyło.
Marzyłam, aby w kupce wszyscy się trzymali,
Młodzi, średni, wiekowi i duzi i mali.
Pozornie wszystko O.K., lecz wziąwszy pod lupę,
Widzę, że jakiś wirus rozsadza mi grupę.
Kiedyś to był monolit! Jądro i atomy,
A wokół krążyły różne elektrony.
Każdy wie o co chodzi i jak to się kręci,
Ja nie jestem profesor, a wy nie studenci.
Kilka zdań nim się zaczną tańce i swawole,
Po to, by zobrazować sytuację w „Kole”.
Dzieją się rzeczy, które mogą niepokoić,
Grupa pięknie scalona zaczyna się dwoić.
Wrogów mam już bez liku - dziw, że jeszcze żyję,
Dziś dane personalne wszystkie zaszyfruję.
Trzeba się mocno skupić i głowę otworzyć,
Będą się inicjały, jak króliczki mnożyć.
To w obawie przed sądem wymyśliła głowa.
Zawsze mogę powiedzieć: „Zbieżność przypadkowa”.
„J” się rok temu złączył z urodziwym „M”,
Ze szczęścia ogłupiały – widzą to i wiem.
Nic nie znaczą dla niego słabiutkie dreptaki,
Już dwunastogodzinne jął wymyślać szlaki.
W jesieni, na dniu krótkim jak omyk zajączka,
Chyba jeszcze go trawi małżeńska gorączka.
Koło się zestarzało, wszystkie części skrzypią,
Teraz sprawni inaczej idąc ledwo zipią.
Robi się niewesoło! Czyżby nadszedł czas,
Włożyć plecak na półkę i powiedzieć: pas?!
„J-87” ciągle szuka pary,
Jak nie przymierzając modliszka ofiary.
Gdy do „M” wystartował, to tak jakoś było,
Że cały zapał minął zanim zaiskrzyło.
”J” starzec doświadczony i nie bity w ciemię,
Gdy „E” się pojawiło wpadł w zauroczenie.
Dopadło jak biegunka, na to nie ma rady,
Nie wiem czy jeszcze trzyma? Czy doszło do zdrady?
Wieść mi dziwną przyniosły życzliwe wiewiórki,
Że się teraz ugania za „E” w wieku córki.
W lipcu ktoś sugerował, że „A” adoruje,
Ale ja się plotkami dzisiaj nie zajmuję.
”T” korzystał, że jego ślubna siedzi w domu,
Więc się w Casanovę bawił po kryjomu.
Gdy na rajd przychodziło dość ponętne ciało,
To oczy mu błyszczały, a serce pikało.
Właśnie tak reagował, gdy „E” się zjawiło,
Aż mi się ciemno w oczach od tego zrobiło.
Zdarzyło się w schronisku – głośno tokowali,
Więc musiałam bezczelnie wyprosić ich z sali.
Moje serce krwawiło pod kołderką skrycie,
I z rozpaczy zasnęłam dopiero o świcie.
Jakoś to przebolałam, twarda ze mnie sztuczka,
Poza tym, to nie pierwsza w mym, życiu nauczka.
Pan Bóg lepiąc Adama wziął glinę nietrwałą,
I tak już po wsze czasy mężczyznom zostało.
Dlaczego z „E” nie wyszło – jeden czort to wie,
Więc pan „T” pocieszenia poszukał u „G”.
Oczarowany tańcem pod nosem coś nucił,
Pohulał sobie ptaszek i do gniazda wrócił.
„B” nie pożąda żadnej wdowy ni dziewicy.
Jemu wystarcza w domu Bin Laden w spódnicy .
Gdy całuje mnie mówiąc: „Witam narzeczoną”
Musi za to zapłacić w domu cenę słoną.
Przez kilkanaście piątków w domu jest głodzony.
Niepotrzebny mi taki chudy narzeczony.
Męskie „S” jak wiadomo od dawna „zparzone”,
A to by oznaczało, że ma dobrą żonę.
Która z nim wytrzymuje pól wieku bez mała,
Nawet „ciurlanie’ z „czaplą” też mu darowała.
Figlarz i erotoman, jeszcze młody duchem,
Może by coś poderwał? Ale z taaaakim brzuchem?
W :”D” co z „W” przerobione, „Z” się ponoć durzy,
I czule emabluje ją w każdej podróży.
Gruchają jak gołąbki i dobrze im tak,
Choć zielonym z zazdrości może to nie w smak.
Nic nie powiem, bo może dokokpać mi w „d",
Żyjemy w wolnym kraju i w IV RP.
„U” winna być szczęśliwa jak duszyczka w niebie,
Bo „Z” jej zawsze miejsce zajmie obok siebie,
I zgrabne komplementy sączy jej do uszka,
Oj, jak jej zazdroszczę! Szczęśliwa dziewuszka.
„Z” i „A” to papużki zaobrączkowane
Takie przedwczoraj w maglu podano mi dane.
”Z” bez „A” i odwrotnie na krok się nie ruszy,
To cztery pary kończyn i dwie pary duszy.
Rzadko mi się zdarzyło widzieć taką parę,
Mógłby choć raz miast żony wziąć na rajd gitarę.
Całe życie się kręcić jak przy świecy ćma?
Czy bez skutków ubocznych przeżyć to się da?
„F” i „G” to też para. „G” ciągle ospała,
A „F” lata jak z piórkiem w tylnej części ciała.
”G” chodzi spać z kurami i jest niewyspana,
”F” by ciągle balował do białego rana.
”G” jest cicha i skromna – to wielka zaleta,
”F” stary rozrabiaka, w dodatku poeta!
Struś pędziwiatr z żółwicą pójdą jedną drogą,
Bo tylko przeciwieństwa przyciągać się mogą.
„M” się dość długo plątał samotnie po szlaku,
Aż znalazł sobie żonę. Jakby z korca maku.
Wygrzebał piękny brylant - karatów w nim sporo,
Straciłam wielką szansę i diabli mnie biorą.
Będę samokrytyczna, mam ciut odwagi,
Los go strzegł, że nie dostał takiej jak ja zgagi.
”K” to prawie ideał i dobroć chodząca,
Niańczy „M” przez dzień cały jak małego brzdąca.
Można o niej powiedzieć: jest dobrą połową,
Bo wychowuje męża modnie – bezstresowo.
W domu panuje spokój, jest zawsze radośnie,
I tylko nie wiadomo, co też z „M” wyrośnie.
Zachowuje pozory, że jest grzeczny taki,
Widziałam – żywe rybki nabijał na haki!
„M-2” to nie mieszkanie, to jeden z dreptaków,
Za pieniądze na rajdy mógłby kupić Kraków.
Pół wieku szastał groszem, lecz się opłacało,
Złaził Polskę wzdłuż i wszerz, zdrowia przybywało.
Jeszcze rok temu latał po górach jak trzpiot,
Pamięć także ma lepszą od trzech panów „J”.
Bardzo stały w uczuciach, na babkach się zna,
Jak pamiętam, od zawsze adorował „K”.
„J-23” i „A” nr 2,
Gołym okiem dostrzegam, ku sobie się ma.
Mit o dobrej kondycji „J” już dawno zburzył,
Albo się zbyt oszczędza, albo już się zużył?
Poostrzył lew salonowy na babkach pazurki,
Teraz z młodą babeczką, tylko małe górki!
Niedawno sprawdzał w Chinach (tak opowiadają),
Czy chinki tylko oczy takie skośne mają.
„B” wyprzystojniał bardzo. Już nie jest za tłusty.
Zasługa niewątpliwa żony i kapusty.
Pani „G” zawsze miała figurę modelki,
Więc nie pasował do niej brzuch pana „B” wielki.
Hasło dnia: Chcesz mieć w domu przystojnego pana,
W nocy sex, a na obiad zupa kapuściana.
Wielu panów z tej sali już portkami trzęsie,
Bo będą mogli tylko pomarzyć o mięsie.
Pomysł chwycił. Już żony zwarte i gotowe,
Chcą, by ich chłopy były i jurne i zdrowe.
Przeleciałam juz listę od „A” do „Z” całą,
Wszyscy juz są zajęci, nic mi nie zostało.
Nie uda się zostawić Ady z kwaśną miną,
Ada sobie po górach polata z Lucyną.
Rozglądam się uważnie w różne świata strony,
Nie widzę singla pana, każdy jest zparzony.
Sprawdzę, czy orientację łatwo zmienić da się,
Wybór byłby wspaniały, towar w pierwszej klasie.
Jeśli nie – me uczucia pozostaną chłodne,
Zostanę damskim singlem. To jest teraz modne.
Ada Czuła