Przełęcz Sanguszki - Lanckorona - Kalwaria Zebrzydowska (024)

Wycieczka autokarowa
Data: 6.04.2019 (sobota)

Prowadzący:

Andrzej Skibiński

Trasy:

06.04.2019 (sobota) Wycieczka 024
Wyjazd godz. 07:00 z pod muzeum PRL-u trasą jak na Zakopane (przystanki do uzgodnienia na telefon). Przełęcz Sanguszki-Lanckorona- Kalwaria Zebrzydowska
Trasa: długość trasy 13,1 km ꜛ343 m ꜜ447 m 5:30 h Przełęcz Sanguszki niebieskim szlakiem-mogiły konfederatów barskich 1771- Lanckorona rynek - Lanckorona, ul. Zamkowa– Lanckorona za górą rozejście szlaków czarnym szlakiem - Kalwaria Zebrzydowska, droga krzyżowa - Kalwaria Zebrzydowska.
Na trasie mogiły konfederatów barskich, rynek zabytki Lanckorony, ruiny zamku na górze Lanckorońskiej, stacje drogi krzyżowej, klasztor Bernardynów 1603 r. Wyjazd około godziny 17:30.
Koszt wycieczki 30 zł

O wycieczce:

Po długiej przewie zdecydowałam się na wyjście w teren i było ok. Na ryneczek w Lanckoronie trafiliśmy z rana, jeszcze wszystko zamknięte. Deszcz na szczęście nie zdecydował się jeszcze padać, a zza chmur usiłowało nawet przedrzeć się słoneczko. Udało nam się zobaczyć wnętrze kościoła w Lanckoronie, a później skierowaliśmy się do ruin zamku. Kiedyś ten zamek był solidną twierdzą, a teraz przedstawia raczej smutny widok. Chwilę zabawiliśmy na placu pod zamkiem i ruszyliśmy na szlak. Trafiła się nam piękna salamandra, chyba było jej zimno, bo ruszała się jakoś niemrawo, spokojnie dała się fotografować. Czasu mieliśmy bardzo dużo, więc szliśmy pomału. Odpoczywać nie było po czym a i siedzieć też się nie dało, co prawda nie padało, ale chłodek było czuć.
Pod Klasztor w Kalwarii Zebrzydowskiej dotarliśmy bez deszczu, ale za chwilę już padało. Szkoda, bo miejsce piękne, każdy tam może spędzić czas jak chce. Można się pomodlić i pospacerować i wypić kawę i zjeść, ale jak leje to na nic nie ma się ochoty. Mimo wszystko wyjazd był udany, weseli wracaliśmy do domu:)
Monika

Zacznę od końca. Dzięki Andrzeju za wycieczkę.Niestety szkoda, że nie zamówiłeś słoneczka, no i może parę kresek więcej na termometrze.Mimo to daliśmy radę!
Pogoda znowu spłatała nam figla. Niebo szarobure, chłodno i deszcz wisi w powietrzu. Jedziemy! Jak będzie na trasach -zobaczymy!
Mieliśmy do wyboru parę tras. Wybrałam wariant drugi.
Lanckorona-senna, cicha, maleńka, wygląda jak skansen.Przepiękne domki, domeczki. Każdy z nich skrywa tajemnice wczorajszego czasu, innej bajki. Bajkowy widok.Tylko brak krasnali, skrzatów, troli, bo podobno anioły są.Kot leniwie spaceruje po wąziutkiej, brukowanej uliczce.Może to wszystko jeszcze tkwi w zimowym letargu.
Idziemy w górę schodkami do kościoła. Na zewnątrz nie sprawia on szczególnego wrażenia. W środku zaś cudo dawnych epok. Przepiękne ołtarze, złocenia, obrazy. Cisza, którą kościelny przerywa szurając szczotką po posadzce. Wychodzimy na trasę.
I tu niespodzianka! Idziemy szlakiem pątników do Kalwarii Zebrzydowskiej i drogą św. Jakuba.To Krysia zwróciła mi na to uwagę. Pniemy się stromo pod górę do ruin piastowskiego zamku. Cisza, spokój. Słoneczko czasami przeciera się przez warstwy chmur. Szukam wiosny. W deszczowy dzień wszystko zaspane, skulone, skurczone powoli budzi się do życia. Brakuje mi w koleinach kaczeńców, niezapominajek, przylaszczek. Szczawik zajęczy zamyka białe kwiatki. Ziarnopłon wiosenny udaje kaczeńce. Fioletowo mrugają fiołki i miodunka.Pierwiosnki czekają na pszczoły, czosnek niedżwiedzi jeszcze nie kwitnie. W zaroślach słychać śpiewy sikorek, kwiczołów. Kosy szukają dżdżownic, sójka stroszy kolorowe piórka i gdzieś znika, zaś dwie zięby wesoło kiwają się na gałązkach i na nasz widok odfruwają. No i największa niespodzianka cudowna salamandra plamista! Krzyczy żółcią nie podchodż do mnie-posiada gruczoły jadowe. A tak naprawdę to jest zmarznięta, zaspana i czeka na słońce.
W Brodach wchodzimy do zabytkowego pięknego kościoła. Nie zwiedzamy go, rozpoczyna się uroczystość. W dali widnieją wieże sanktuarium. Idziemy po dróżkach, maryjnych ścieżkach.Przekraczamy mostek na Cedronie. Czekam aż zobaczę :Jeruzalem białe ściany'' Na niebie coraz bardziej ciemnieje. Sanktuarium. Nie da się opisać! Trzeba przeżyć! Jestem pod wrażeniem. Cały kompleks to unikat w skali światowej. Tu i teraz przeżywam w skupieniu, powierzam swoje troski.
Deszcz rozpadał się na dobre. Trzeba skrócić pobyt w Kalwarii. Czas wracać do domu.
Cieszę się, że mogłam przejść trasę mimo moich słabości. Marek,który mierzył ilość kroków wie ile wykonałam dziennej normy, zaś Zygmunt ile to kilometrów.
Alicja M.

Zdjęcia:

Przełęcz Sanguszki - Lanckorona - Kalwaria Zebrzydowska 6.04.2019 20:19


Komentarze:

brak

Dodaj komentarz:





« Wróć do listy wycieczek