Puszcza Niepołomicka
Wycieczka środkami komunikacji zbiorowejData: 19.01.2005 (środa)

Prowadzący:
Jan Nalepka i Stefan JurkowskiTrasy:
Jan Nalepka wespół ze Stefanem Jurkowskim zaprosili nas do Puszczy Niepołomickiej na pierwszy w tym roku „drugostronny programowo” wyjazd, tzn. z serii wycieczek realizowanych środkami komunikacji zbiorowej. Zdjęcie przesłał Marian Zgała. Stronę sporządziła Ala Haponowicz.Trasa wycieczki: Chobot - Puszcza Niepołomicka - Szarów - Niepołomice = 23 km spaceru
A oto puszczmeni:
1. Józiu Mikuś
2. Ala Haponowicz
3. Stefan Jurkowski
4. Jurek Kierod
5. Renata Burda
6. Rysiu Marszałek
7. Ada Czuła
8. Ewa Matyja
9. Ula Groblicka
10. Dziunia Wojdyło
11. Grażyna Kubik
12. Jasiu Zondiuk
13. Tadziu Różycki
14. Ania Lekart
15. Jasia Krzak
16. Nina Donocik
17. Rysiu Donocik
18. Marian Zgała
19. Krysia Gil
20. Jan Nalepka
21. Krysia Richter
O wycieczce:
Nasi organizatorzy nie przypuszczali, że zbierze się tyle luda. Naiwni - myśleli, że jak dotąd na tego typu wycieczkę przyjdzie 3 do 5 osób. Jasiu się prawie załamał jak się dowiedział, że jest nas aż 20 osób a z nim 21, gdyż swoim zwyczajem zadbał o kiełbasę na ognisko – ale zabezpieczył tylko 15 szt. Zamartwiał się, że reszta pomrze z głodu. Z Krakowa wyjechaliśmy o 7.40 busem za 3,50 zł do Chobotu, skąd wystartowaliśmy na spacer po Puszczy. Pogoda była śliczna. Temp. 0oC, sucho i bezwietrznie. Wysiedliśmy na końcu wsi przy leśniczówce (pętla dla busów). Po kilkudziesięciu metrach, za mostem skręciliśmy w szeroką, wygodną drogę wiodącą w głąb puszczy. Po osiągnięciu kraju Rezerwatu Lipówka skręciliśmy w prawo w ledwo majaczącą przecinkę. Teraz naprawdę znaleźliśmy się w sercu „Niepołomnej” – tzn. niedostępnej i trudnej do wykarczowania puszczy. Jest mokro, na ziemi mnóstwo omszałych i bardzo śliskich gałęzi. Doświadczyłam na własnych 4-literach tej śliskości i zostałam kobietą upadłą. Przedzierając się trochę na przełaj, dotarliśmy na kraj ogromnej, pustej, ale zaoranej przestrzeni. Po przejściu przez mostek Drwinki i po przejściu przez pustą przestrzeń ponownie zagłębiliśmy się w puszczę. Cały czas wędrowaliśmy na „Stefanowy nos” i jakoś dotarliśmy najpierw do ogrodzonego młodnika, potem do „Ośrodka Hodowli Żubrów”. Idąc dość długo wzdłuż wysokiego, betonowego ogrodzenia, zachęcani ekwilibrystycznymi wyczynami Jasia Zondiuka usiłowaliśmy się jakoś wdrapać na mur by zobaczyć to co on - czyli parę żubrów w miłosnym uniesieniu. Ale widocznie tylko on dostąpił objawienia. Poprzestaliśmy na świadomości, że "za murem jest żubr" i już asfaltową "Drogą Królewską" dotarliśmy do parkingu i do zielonego szlaku. Od tej pory już jak zdyscyplinowani turyści poruszaliśmy się szlakami, a nie na nos. I tak mijając po drodze dąb - pod którym ponoć we wrześniu 1730 r. po polowaniu nocował król August II - doszliśmy do uroczyska Sitowiec (obecnie to kraj puszczy). W tym miejscu, pod 200-letnim wówczas dębem, zaatakowany został przez rannego tura i ledwo uszedł z życiem inny nasz król – Stefan Batory. Na pamiątkę tego wydarzenia dąb ten nazwano jego imieniem. Dąb niestety nie przetrwał, ale w jego miejsce posadzono jego następcę. W miejscu tym, na skrzyżowaniu szlaków zielonego, czerwonego i czarnego usytuowano również cmentarz z I wojny światowej (nr 325 - Wola Batorska). Tutaj skręciliśmy w lewo i najpierw szosą, czarno-czerwonym szlakiem a potem puszczańską ścieżką i czarnym szlakiem dostaliśmy się na słynne Błoto. Jest to bardzo rozległy, podmokły płaski teren porośnięty tylko krzewami i zielem. Musi tu być straszno w nocy. Nie wiem czy to bagna, czy jakieś torfowiska ale działają na wyobraźnię. W pewnym momencie, z daleka zobaczyliśmy snujący się dym z ogniska. To był nasz Jaś Nalepka, który po koncercie dotarł z drugiej strony Błot by nas powitać ogniskiem, kiełbasą i wystruganymi kijami do jej pieczenia. Odbyło się wielkie żarcie i jak to przy ognisku nie obyło się również bez śpiewów. W pewnym momencie pojawił się z groźnym brytanem wielkości ratlerka jakiś zielono odziany młody człowiek, który nas zbeształ za rozpalenie ogniska. Po zapewnieniu, że nam również leży na sercu bezpieczeństwo puszczy i w pełni się zgadzamy z tym, że nie wszyscy o to dbają, jednak zakończyliśmy imprezę i pomaszerowaliśmy przez stację PKP w Szarowie (niestety zero informacji kiedy i co pojedzie) do centrum Niepołomic. Stąd już bez przeszkód busem do Krakowa.Ala Haponowicz