W pierwszym dniu trasa powiedzie na Lysa hora z miejscowości Ostravice.
Dzień drugi zdobywamy Radhost z miejscowości Trojanovice.
2014.04.05
Szlak żółty:
Śance, pŕehrada /535/ - Pod Ćuplem /837/ - Kobylanka /1054/ - Lysă hora /1323/
długość 7 km przewyższenie 788m pkt GOT 15 nr grupy CZ-062
Szlak czerwony:
Ostrawice /418/ - Butoŕanka /730/ - Luksinec /953/ - Lysă hora /1323/
długość 8,5 km przewyższenie 946m pkt GOT 18 nr grupy CZ-002
Szlak niebieski:
Mazák, BUS /435/ - Butoŕanka /730/ - Lukinec /953/ - Lysă hora /1323/
długość 8,5 km przewyższenie 929m pkt GOT 17 nr grupy CZ-040
Szlak niebieski:
Lysă hora /1323/ - Malchor, rozc. /1205/ - Ivanćena, mohyla /925/ - Hradová, nad salaśem /790/ -Malenovice, Borová, host. /450/
długość 7,5 km pkt GOT 7 nr grupy CZ-003
2014.04.06
Szlak niebieski:
Răztoka, lanovka /610/ - Pustevny, chaty /1010/ - Radegast, socha /1105/
-Radhośť, hřeben, rozc. /1080/ - Radhośť, kaple /1129/ - Černá hora, rozc. /885/
-Pindula, sedlo, BUS /552/
długość 12 km przewyższenie 736m pkt GOT 19 nr grupy CZ-001
O wycieczce:
2014.04.05 (sobota) Przejazd autokarem Kraków – Wadowice – Andrychów – Kęty – Bielsko Biała – Skoczów – Cieszyn – gr. PL-CZ – Frýdek Mistek – Frýdlant nad Ostravici – Ostravice (420) skąd wycieczka piesza Butořanka (730) – Lukšinec (953) – Lysá Hora (1323) – Malchor (1205) – Ivančena (925) – Hradova (790) – Malenovice (450) skąd powrót autokarem tą samą trasą do Skoczowa (hotel „Karet” przy ul. Ustrońskiej 10 gdzie obiadokolacja, rekonesans po starówce, spotkanie integracyjne)
2014.04.06 (niedziela) Poranny rekonesans po skoczowskiej starówce i msza św. w kościele św. Piotra i Pawła, śniadanie w hotelu po czym przejazd autokarem Skoczów – Cieszyn – gr. PL-CZ – Frýdek Mistek – Frýdlant nad Ostravici – Ostravice – Kunčice pod Ondrejnikem – Frenštat pod Radhoštem – Trojanovice Roztoka (585) skąd wycieczka piesza Pustevny (1010) – Radegast posąg (1105) – Radhošt u kaple (1129) – Černa Hora(885) – sedlo Pindula (548) skąd powrót autokarem Horni Bečva – Bumelka – gr. CZ-SK – Makom – Turzovka – Rakowa – Čadca – Skalite – gr. SK-PL – Zwardoń – Żywiec – Porąbka – Andrychów – Wadowice – Kraków
PS. Dla bywalców w tamtych stronach smutna informacja - miesiąc temu spłonęło urocze schronisko Libušin proj. Dušana Jurkovica na przełeczy Pustevny co widać na fotkach
Julek Ślusarczyk
Tak się podziało, że poza ogólnymi och, ach, że było super, o czym wspomniał Jędrek - zgadzam się z nim w całej rozciągłości, to jednak moje odczucia są (jak to zwykle ze mną bywa) nie co skomplikowane. Przyplątał się do mnie niechciany "adorator" a zwał się bakcyl parszywy. Odtrącałam go na wszelakie sposoby, ale on uparł się wyłącznie na moje towarzystwo, a przy zdobywaniu Lysej Hory był wyjątkowo wredny. Marysia S. wiedziała, że wlecze się ktoś taki za mną, ale i ona wobec niego była bezradna. Męczył, dręczył, nie dawał spokoju. Na początku szlaku był stonowany, może dlatego, że lubił kolor niebieski, a być może w grupie "lekko chodzącej" nie chciał pokazać na co go tak naprawdę stać. Z Butoranki, szlak czerwony dość stromo wiódł na szczyt Lysej Hory, a on wówczas wykazał się najwyższego stopnia okrucieństwem. Był nie do zniesienia, odebrał mi siły, zatkał uszy i spłycił oddech. Czułam się paskudnie, a do tego wszystkiego było mi przykro, że Marysia (przeze mnie) nie może rozwinąć "skrzydeł" i swoim szybkim tempem przejść trasę. Ona jednak nie zostawiła koleżanki lecz otoczyła troską, pomagała, wspierała dodając otuchy, utwierdzała w przekonaniu, że dojdę do celu a przede wszystkim była wyrozumiała i okazała cierpliwość - dzięki Marysiu, bo gdyby nie Ty kochana, nie doczłapałabym na szczyt. Wybrałyśmy wariant trasy II: Ostrovice niebieskim szlakiem do Butoranki a dalej czerwonym przez Luksinec na Lysą Horę. Tylko my dwie przemierzyłyśmy tę trasę, ale przed szczytem spotkałyśmy kilkunastoosobową grupę "naszych". Na Lysą wychodzili z innej strony, żółtym szlakiem, ale schodzili tak jak i my niebieskim. W drodze powrotnej dogoniłyśmy grupę spotkaną przed szczytem i już całą gromadką wyluzowani, zadowoleni, że najgorsze za nami poszliśmy w kierunku parkingu do autokaru w Melanovicach. Trasa okazała się piękną. Z lekko przymglonego nieba miejscami wyłaniały się wyjątkowe widoki na Śląskie i Morawskie Beskidy albo na unoszących się nad górami lotniarzy. Muszę wspomnieć o spostrzegawczości Marysi, bo dzięki niej, było nam dane pozachwycać się budzącą się do nowego życia przyrodą, urzekający wysyp subtelnych, wiosennych kwiatów, a poza tym rozśpiewane ptaki, szemrzące strumyki spływające po kamiennych kaskadach nadały tej trasie szczególnej urody. Największą atrakcją była pluskająca w potoku zwinna, brązowoszara wydra. Dla mnie cudo - po raz pierwszy zobaczyłam wydrę. Jest na fotce, mamy udokumentowane. Miejsce noclegu rewelacyjne, pod każdym względem, łącznie z wyżywieniem, a do tego muszę dodać, że istniała możliwość zagrania w ping ponga. Dla nas obydwu frajda nad frajdami, a do tego w miłym towarzystwie; dwóch Bogusiów.
O drugim dniu powiem tak; jak szybko rozpoczęłam trasę tak szybko ją zakończyłam. Bakcyl mnie pokonał, poddałam się i wróciłam do autokaru. W drodze powrotnej od naszego Prezesa usłyszałam komplement, że z szeptem jest mi szczególnie gustownie. Wokół panuje spokój i najbliższe otoczenie ma okazję odpocząć. Postaram się spełnić życzenie, zastosuję mowę szeptaną, może zabrzmi jak w piosence "Szeptem do mnie mów, mów szeptem".
Mimo mojej przypadłości wypad w Beskidy Moraw i Śląska był świetny!
Przy okazji chciałabym serdecznie podziękować wszystkim którzy ratowali mnie specyfikami przy infekcji krtani i tchawicy, a szczególnie Ani i Jadzi.
Marylka
Ależ pięknie nam się wszystko ułożyło i pogoda sprzyjała i humory …
Łysa Hora to najwyższy szczyt Beskidu Śląsko – Morawskiego, na szczyt można wejść z kilku stron. Stefan podał nam 2 warianty, z których po modyfikacjach wyszły 4 trasy. Wybrałam się na tą najbardziej popularna. Wejście szlakiem żółtym od zapory Sance i zejście niebieskim do Melanovic. Górka niczego sobie, przewyższenia około 900 m, więc zasapałam się ostro. Jak jest ciężko, to i zdjęć mało, bo nie ma siły i czasu na robienie. Szlak mocno uczęszczany, na ogół szeroka ścieżka, miejscami kamienista. Czasem prowadziła lasem, zakosami, bo było bardzo stromo. Z utęsknieniem czekałam, aż pokaże się łysina szczytu. No i doszliśmy ! Na górze gwarno, ludzie siedzą, odpoczywają przy piwie, podziwiają zamglone panoramy. Z drobiazgów, które się nam przytrafiły to brak dalekich widoków. Tak też było pięknie, bo okoliczne góry przykryte mgiełką są tajemnicze, jakieś magiczne … . Po odpoczynku zbieramy się, trzeba zacząć schodzić w dół, by zdążyć na umówioną godzinę na obiadokolację. Nie daleko szczytu spotykamy zdążające w górę Marysię i Marylkę, dzielne dziewczyny, jeszcze zdążyły wejść na górę i dogoniły nas przed Melanovicami. Wszyscy szczęśliwie dotarli na miejsce, w autobusie robi się gwarno opowiadamy o wrażeniach z trasy. W hotelu w Skoczowie, też nas nie rozczarowali, była pyszna obiadokolacja, a później imieniny Grażynki i Alicji, były życzenia, sto lat, trochę pośpiewaliśmy i takich momentach tak bardzo brakuje nam Ali … .
W niedzielę pakujemy bagaże do autobusu i jedziemy ponownie na czeską stronę. Dziś w programie tylko jeden niebieski szlak bez żadnych wariantów. Dojeżdżamy do Trojanovice Roztoka i mamy wejść lub wjechać wyciągiem Pustevny. Wybrałam wariant trudniejszy i wdrapałam się na górkę, było ostro, ale jaka satysfakcja ! Pustevny słyną z kolorowych, drewnianych budynków w stylu ludowym, zostały zaprojektowane przez Dušana Jurkoviča i Michala Urbánka. Jurkovič połączył motywy karpackich domów z bierwion z architekturą ludową Wołoszczyzny Morawskiej i Słowacji. Niestety miesiąc temu ogień strawił jeden z budynków, bardzo smutno wygląda to co pozostało, ale będzie on odbudowany z całą starannością. Stamtąd wędrujemy prawie autostradą w kierunku szczytu Radhošť. Podobno rozciąga się z niego niezapomniany widok na całe Beskidy, niestety tak jak wczoraj o widokach możemy sobie pomarzyć. Po drodze mijamy pomnik pogańskiego boga urodzaju, płodności, słońca, wojny, rzemiosł i handlu, Radegasta ( ależ miał moc, a teraz przerobili go na piwo ). Na szczycie podziwiamy kościółek Cyryla i Metodego, bardzo piękne miejsce oszpecone niestety wieżą przekaźnikową. Stamtąd schodzimy już tylko w dół aż na Sedlo Pindula, tam mamy jeszcze chwilkę czasu by wyłożyć się na zielonej łące. Jest cieplutko, ptaszki śpiewają … i szkoda, że trzeba pakować się do autobusu. Myślę, że i Tytus nie miałby na ci narzekać, ale na wszelki wypadek niech jedzie z nami na Sudety, bo może jednak coś wynajdzie :)
Monika
Pierwsza nasza wycieczka z grupą koła ZA, ale z pewnością nie ostatnia! Mówiąc krótko- zauroczone i pięknem krajobrazów, ale przede wszystkim kompanami i kompankami :)
T to Ja(10:08 8.04.2014)
Rany Boskie! na zdjęciach sam babiniec gdzie te chłopy się podziały ? [poza rodzynkami np. Andrzej Zdzisek noi Cadyk ]l
agnieszka(22:32 8.04.2014)
Czesc Kochani! Pozdrawiam was z wloskiej ziemi! Jak patrze na te usmiechniete twarze. Az zal ze nie ma mnie z wami... ale za to mam wloskie slonce. Coz niestety bolessne cos za cos. Jestem z wami serduchem zdobywajcie dalej jak najwyzsze szczyty. Pozdrawiam i sciskam was !