Beskid Wyspowy, Ostra, Jeżowa Woda, Łukowica,
Wycieczka autokarowaData: 1.12.2013 (niedziela)

Prowadzący:
S. JurkowskiTrasy:
I: szlak zielony: Łukowica - Skiełek - Jeżowa Woda - Ostra - Przełecz pod Ostrą 3h.30 minszlak niebieski : Przełecz pod Ostra - Golców - cmentarz reprezentacyjny nr 368 - Limanowa 3 h.
II: szlak zielony : Łukowica - Pępówka - Łyżka - cmentarz reprezentacyjny nr 368 - Limanowa 5 h.
III: szlak niebieski : Przełecz pod Ostra - Golców - cmentarz reprezentacyjny nr 368 - Limanowa 3 h.
IV: szlak zielony: Przełecz pod Ostrą - Ostra - Jeżowa Woda - Skiełek Łukowica 3h.
O wycieczce:
Już grudzień, ależ ten czas ucieka - już ostatnia wycieczka w tym roku. Ostatnie dni były takie dość ponure, a tu na dziś synoptycy zapowiadają nam słoneczko i trochę chmurek i nie będzie padać - nic tylko wyruszyć w drogę. Stefan przygotował kilka wersji do przejścia, każdy mógł sobie wybrać taka trasę jaką sobie zażyczył. O śniegu w górach słyszałam, ale jakoś nie wierzyłam, że może być już tak biało.Na początku poszliśmy zobaczyć zabytkowy drewniany kościół w Łukowicy. Kościół św. Andrzeja wzniesiono według zasad konstrukcji zrębowej, oszalowany i pokryty blachą. Posiada jedną nawę, zakończoną węższym, zamkniętym trójbocznie prezbiterium. Po bokach dobudowano zakrystię i kaplicę boczną. Nad całością góruje czworoboczna, zwężająca się ku górze wieża, zwieńczona barokowym hełmem.
Zewnętrzną część prezbiterium zdobi przedstawienie Grupy Ukrzyżowania, z rzeźbami ludowymi z XVIII i XIX wieku. Charakterystyczny jest zbiór przedmiotów związanych z Męką Pańską, nawiązujących do przesłania Memento mori. Są to m.in. chusta św. Weroniki, a obok niej: gwoździe, młotek, bicze, cierniowa korona i obcęgi. Następnie od lewej strony: rękawica, dzbanek, pochodnia, kostki do gry, maczuga, kogut, suknia i powróz, zaś po prawej stronie czaszka trupia z piszczelami, kielich, kajdany, miecz, sakiewka Judasza ze srebrnikami, rózgi, włócznia i drabina. . Byliśmy zniesmaczeni napisem przybitym na Grupie Ukrzyżowania. Jak osoba mająca pod opieką tak piękny zabytek mogła na to pozwolić ?
W dziesiątkę wybraliśmy drugą trasę, przez Łyżkę. Te 22 km pierwszej trasy trochę mnie przestraszyły, a wcześniej bardzo chciałam zobaczyć Jeżową Wodę, taka nazwa zapadająca w pamięć – odpuściłam, ale mam nadzieje, że kiedyś jeszcze tam będę. Szło się dobrze, te dwie górki zalesione, później wędrujemy bardziej odkrytym terenem gdzie można podziwiać piękne, dalekie pejzaże. Przy zejściach trochę się ślizgamy, bo podłoże jeszcze nie związane i glina pod śniegiem jeszcze mokra, nie zdążyła się zamrozić. Ze dwa razy szukaliśmy szlaku, ale szybko go udało się odnaleźć. Na otwartej przestrzeni nieźle wiało i nawet mini zaspy się trafiały. Cmentarz przed Limanową, rzeczywiście reprezentacyjny, ładnie utrzymany.
Był to pierwszy zimowy wyjazd tej jesieni. Było super !
Monika
Zainspirowany prośbą Moniki, zdecydowałem się napisać coś o tej najdłuższej, wybranej przez Stefana trasie, na którą wyruszyło, bagatela... trzynaście osób. Muszę przyznać, że ekipa była wyjątkowo silna. Spod kościoła w Łukowicy ruszyliśmy z kopyta i to od razu ostro w górę. Trasa jak na warunki późnojesienne, a właściwie już zimowe, była troszkę przydługawa - wyznaczony czas przejścia siedem godzin (29 pkt. GOT).
Pierwszy etap prowadził głównie lasami, gdzie oko przykuwały ozdobione obficie pierwszym śniegiem drzewa (szczególnie świerki). Szlak w kilku miejscach odkryty, z ładnymi widoczkami, ale przy pochmurnej aurze. No i czym wyżej, tym bardziej zimowo. Miejscami śniegu było po kostki. Zwilżały, utrudniał nam marsz, gdyż strasznie się kleił i brylił pod butami , zwłaszcza przy parcianych paskach stuptutów. Ale ogólnie dało się wytrzymać. Drugi etap (szlak niebieski) raczej już lajtowy bo większość trasy z górki.
Mieliśmy jeszcze małe problemy z szukaniem szlaku, bo na zielonym ktoś ściął śliwę, na której oznaczony był załom, poszliśmy więc prosto, ale dzięki pewnej miłej pani - mieszkance przysiółka Kopiec, natychmiast skorygowaliśmy kierunek i dalej było już o.k. Podobnie było na niebieskim - w drodze na Golców. Tam jednak znakarze po prostu nie mieli gdzie oznakować, pozostawiając problem intuicji wędrowców.
Trafił nam się również pewien bonus, bowiem niebieski szlak zmodyfikowano i teraz prowadzi nie szosą z przełęczy Ostrej, ale przez Jeżową Wodę, na północ, w kierunku Limanowej, czego nie mieliśmy na naszych mapach. Tam właśnie zrobiliśmy sobie pierwszy postój z posiłkiem, bo byliśmy już zdrowo umęczeni i głodni. Rozpędzeni po pierwszym etapie, szliśmy nadal ostro, już przy ładnej pogodzie, zwiedzając jeszcze pod górą Golców cmentarzyk z I wojny światowej.
Po dojściu do szlaku zielonego dopędziliśmy grupę, która szła z Łukowicy przez Pępówkę i Łyżkę. Dalej opisywał już nie będę, bo ten odcinek przedstawiła właśnie Monika. Odtąd wędrowaliśmy już razem do Limanowej, gdzie zmęczeni ale szczęśliwi, dotarliśmy na rynek z godzinnym wyprzedzeniem.
Muszę się jeszcze przyznać, że szedłem z małą kontuzją w kostce prawej nogi, ale jakoś z zaciśniętymi zębami dotarłem godnie do celu. Jak przystało na prawdziwego "górala z nizin".
Roman