"Po Beskidzie błądzi jesień
Wypłakuje deszczu łzy
Na zgarbionych plecach niesie
Worek siwej mgły"
Wycieczka w Beskid Niski odbędzie się w planowanym terminie to jest w dniach 9.11.-11.11. 2013r.
W programie pierwszego dnia jest możliwość zwiedzenia skansenu w Trzcinicy nazywanego ,,Karpacką Troją”.Następnie planowana jest trasa górska na Magurze Wątkowskiej w Magurskim P.N,
Wapienne – Ferdel – Kornuty - Wątkowa-Bacówka w Bartnem- Bartne(razem 4 h20 min.) Będzie trasa skrócona: Bartne – Kornuty –Wątkowa -Bacówka w Bartnem - Bartne (razem 2h 45 min.) Istnieje również opcja rekreacyjna: spacer z Bartnego do Bacówki i z powrotem. Przy Bacówce jest możliwość zorganizowania ogniska turystycznego skąd wszyscy razem wrócimy do autokaru w Bartnem. Wycieczka odbywa się w listopadzie (krótki dzień-przypominam o latarkach). Później czeka nas przejazd na obiadokolację i nocleg do Rymanowie Zdroju.
Następnego dnia mamy w programie śniadanie w ośrodku, zainteresowani będą mieć możliwość udziału w niedzielnej Mszy św. Następnie zaplanowane są trasy górskie w Paśmie Tokarni i Kamienia. Trasa zasadnicza prowadzić będzie z Woli Piotrowej przez Tokarnię Kamień do Komańczy (razem- 4h. 50min)Trasa skrócona: Karlików-Kamień- Komańcza (razem- 2h.45min.)Wersja rekreacyjna: spacer wokół Komańczy( ok. 1h.) Na trasie schronisko ,,Podkowiata,, i klasztor s. Nazaretanek-miejsce internowania Prymasa Wyszyńskiego. Z Komańczy wracamy do ośrodka na obiadokolację zabawę andrzejkową i nocleg. Poniedziałek 11 listopada rozpoczniemy od śniadania w ośrodku, potem wyruszamy na trasę: Rymanów Zdrój -Wisłoczek-Rudawka Rymanowska-Przełom Wisłoka-Pastwiska (razem ok.2h.30min). Wersja rekreacyjna: spacer na trasie Pastwiska-Przełom Wisłoka-Pastwiska (ok. 1h.)Potem przewidziane jest zwiedzanie schronów kolejowych w Stępinie-Cieszynie .Program zakończy zwiedzanie zabytkowego centrum Rzeszowa .Oczywiście po drodze będą kościółki, cerkiewki, cmentarze to co jest typowe w beskidzkim i podkarpackim krajobrazie. Wpisowe nie ulega zmianie (220zł. )i obejmuje przejazdy ,noclegi, ubezpieczenie, opiekę przewodnika-pilota i opłatę klimatyczną. Program w skrajnie trudnych warunkach pogodowych lub terenowych może ulec zmianie, mam program zastępczy. Janek
Podkarpacie zwłaszcza jesienią ma szczególny niezwykły klimat, Beskid Niski i Karpackie Pogórza przecięte nurtem Wisłoka stanowiły od wieków kulturowe i polityczne pogranicze. Do poł. XIXw. życie toczyło się tu sennie. Wyjątek stanowił tylko przebiegający przez Jaśliska a potem przez Duklę szlak handlowy. Prawdziwą rewolucję przyniosło w te strony rozwijające się w drugiej połowie XIX stulecia górnictwo naftowe. XX wiek przyniósł dwie wojny światowe, które zebrały w tych tchnących spokojem górach i dolinach krwawe żniwo. Ta ziemia stała się mogiłą dla setek tysięcy młodych ludzi z całej niemal Europy. Po drugiej ze światowych wojen nadal nie było tu spokojnie bo dotarły w te strony banderowskie sotnie. Wszystko zmieniło się po przesiedleniu ludności łemkowskiej i ukraińskiej. Opustoszały wioski, na zagonach pól wyrosły lasy, wróciły dzikie zwierzęta. Od tamtej pory stopniowo, bardzo wolno wraca w te opuszczone góry życie, ale długo jeszcze te góry pozostaną dzikie, pełne spokoju, ciszy i subtelnego piękna. Tu zwłaszcza w Beskidzie Niskim czas się cofnął, przyroda odzyskała utracone już dawno miejsce. Bukowe lasy , bezludne doliny, tajemnicze skały, rzeki przełamujące się przez fliszowe grzbiety stanowią krajobrazową atrakcję Podkarpacia. Jeśli tą panoramę uzupełnimy drewnianymi kościółkami, cerkiewkami, wojennymi cmentarzami, malowniczymi miasteczkami i wioskami to otrzymamy mozaikę, która urzeka każdego wrażliwego turystę. Jeśli dopisze nam szczęście i ten pełen nostalgii magiczny pejzaż podświetli listopadowe słońce to można się oczarować, zauroczyć Beskidem Niskim w jego najpiękniejszej jesiennej scenerii. Warto wspomnieć przy tej okazji o wielkim piewcy tej części Beskidów nazywanych czasem „Krainą łagodności” - Jerzym Harasymowiczu. Wszystkim nam znane są jego wiersze i skomponowane do nich piosenki. Bardzo często przewija się w nich temat jesieni w górach. Janek
O wycieczce:
Listopadowy wyjazd w Beskid Niski miał dwa oblicza !!
Pierwszy – rozrywkowy, drugi - turystyczny.
Może zacznę od pierwszego, który lepiej zapamiętałem, jako że był bardzo udany. I tak w pierwszy dzień była impra z okazji moich urodzin i imienin Teresy, a w drugi dzień obchodziliśmy imieniny dwóch Andrzejów i Kasi ( jak się później dowiedziałem Andrzej był jeszcze jeden, ale cóż, nie ujawnił się, jego strata !)
Warto wspomnieć, że dla podniesienia atmosfery wspólnie czytaliśmy literaturę piękną taką jak „Pan Tadeusz”, wspominaliśmy Jana Sobieskiego, opowiadaliśmy legendy o Białej Damie i muszę powiedzieć, że w tym wszyscy brali udział tak w pierwszy jak i drugi dzień [ trzeba się ukulturalniać].
Prawie byłbym zapomniał mieliśmy DJ -ja w osobie Bogusia, który starał się jak mógł podgrzewać atmosferę i tak wszyscy przy tej okazji zorientowali się, że ukończyłem 11 wiosen netto. DJ Boguś stanął na wysokości zadania i zaaplikował muzyczkę dla Małolatów , że mucha nie siada. I ja wyskakałem się do upadu a może i więcej [ nie lubię się chwalić] z czego może nie bardzo byli zadowoleni zaproszeni goście, ale to przecież były moje urodziny. Tak to się wszystkim spodobało, że była powtórka i w drugi dzień. Korzystaliśmy z ośrodka dla głuchoniemych, to się i dobrze złożyło, bo głośna muzyczka im wcale nie przeszkadzała , bawili się wszyscy znakomicie.
Jak skomentować krotko trzy dni turystyki pieszej ? Pierwszego dzień wyskoczyliśmy na stanowisko archeologiczne Trzcinicy, przy tej okazji obejrzeliśmy film dydaktyczny podczas którego mogliśmy sobie odpoczęć [ może i zdrzemnąć ] po trudach wspinaczki po bardzo licznych schodach. Szlak pieszy zaliczyła grupa szturmowa w dobrym czasie, było trochę niepokoju, bo zagubił nam się szeryf, ale wszystko skończyło się dobrze. Pozostała część też zaliczyła szlak, ale liczony w metrach.
Drugi dzień bez rewelacji. Ciapało- decyzja objazdówka – zaliczona.
Trzeci dzień też bez rewelacji. Nie wiem dlaczego i po co ale część uparła się zaliczyć szlak błotnisty, może ze względu na kolory błotka, a może testowali jego poślizg, czy ja wiem ?
Podejrzewam, że zagrała w nich dusza artystyczna - lubią podziwiać gołą naturą i już. Przełom Wisłoka nawet na mnie zrobił wrażenie.
Na tym kończę, bo o szeryfie to nie wiem co pisać, no może tylko to, że się troił i dwoił i że mu to dobrze wychodziło .
Krytykus d. Tytus
Zgodnie z tym co zasugerował Tytus, zajmę się drugą strona wyjazdu .
Sobota 9.11.2013 r.
Pierwszy przystanek na trasie to drewniany kościółek w Binarowej pw. św. Michała Archanioła – późnogotycki znajdujący się na liście światowego dziedzictwa UNESCO, jest jednym z najcenniejszych zabytków Pogórza Ciężkowickiego..
Pierwszy kościół drewniany został zbudowany około 1400 roku (wspomina o nim Jan Długosz). Spłonął pod koniec XV w. Obecnie istniejąca świątynia została wybudowana około 1500 roku. W ciągu następnych stuleci przeprowadzono szereg konserwacji mających na celu zachowanie tego obiektu w jak najlepszym stanie . W 2010 roku kościół bardzo ucierpiał podczas powodzi i od 2010 są prowadzone prace renowacyjne we wnętrzu kościoła.
Kościół parafialny jest jednonawowy, konstrukcji zrębowej z drewna jodłowego, z wieżą od zachodu z 1596 roku konstrukcji słupowo-ramowej (najstarsza znana drewniana wieża przykościelna), w latach 1602-1608 świątynię wzbogacono o wieżyczkę na sygnaturkę. Znajdują się w nim wyjątkowo cenne malowidła z XVI-XVII w. oraz gotyckie rzeźby z XIV wieku m.in. pozostałość ołtarza Czterech Świętych Dziewic. W latach 1641-1650 świątynię gruntownie przekształcono: powstała kaplica pw. Aniołów Stróżów, przebudowano chór muzyczny, powiększono otwory okienne, wykonano nową polichromię.
Wnętrze świątyni nakryte jest stropami płaskimi. W nawie, kaplicy i zakrystii znajdują się nadwieszone nad tymi pomieszczeniami chóry muzyczne. W skład wyposażenia kościoła wchodzą:
- płaskorzeźby świętych w ołtarzach bocznych,
- ołtarz główny, wzorowany na ołtarzu głównym z kościoła parafialnego w Bieczu z figurą Matki Boskiej z Dzieciątkiem z ok. 1430 r.,
- kamienna chrzcielnica z 1522 roku,
- gotycki dzwon z XV wieku wiszący na neogotyckiej dzwonnicy z 1901 roku,
- gotyckie rzeźby (pozostałość ołtarza Czterech Świętych Dziewic),
- ozdobne okucia drzwi prowadzących z kruchty do nawy,
- bogato rzeźbione ławki,
- konfesjonały pokryte malowidłami,
- tron celebransa,
- ambona
Pod względem wartości historyczno-artystycznej kościół w Binarowej należy do najcenniejszych i najlepiej wyposażonych budowli tego typu zachowanych w Europie środkowej.
Uzasadnienie wpisu na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO: harmonijne połączenie walorów historycznych, architektonicznych i artystycznych, najcenniejsza polichromia spośród wszystkich drewnianych kościołów Małopolski.
To najważniejsze wiadomości o tym obiekcie. Warto tam zaglądnąć ! Mieliśmy okazję podglądać prace prowadzone przez konserwatorów. Naszym panom podobał się nie tylko kościółek ale szczególnie pani przewodnik. W 2014 roku ma być zakończona renowacja kościoła, nie była jeszcze udostępniona kaplica pw. Aniołów Stróżów, a że jest to obiekt wyjątkowej urody i niewątpliwie należałoby go zobaczyć odnowionego w całości.
Następny przystanek to „Karpacka Troja” w Trzcinicy k. Jasła. Skansen archeologiczny powstał w miejscu odkrycia jednego z najstarszych grodzisk w Polsce zwanego Wałami Królewskimi, którego początki sięgają wczesnej epoki brązu. Dokonano na nim odkryć archeologicznych datowanych na początki epoki brązu i wczesne średniowiecze. Bardzo pomysłowe połączenie tradycyjnej formy skansenu oraz nowoczesnej placówki muzealnej. Robi wrażenie wielkość grodziska, jak i próby rekonstrukcji postaci sprzed wieków, ich zwyczajów, domostw.
Po części objazdowej stęsknieni za naturą ruszamy w góry szlakiem żółtym z Bartnego. Jak zawsze w Beskidzie Niskim ostro w górę, do rozwidlenia szlaków. Na Kornuty poszli szybkobiegacze, pozostali opuścili ten piękny rezerwat i zielonym poszliśmy w kierunku Wątkowej. Jeszcze na Wątkowej było w miarę jasno, ale podczas zejścia zaczął zapadać zmrok i na dodatek padać deszcz. Z Wątkowej schodzimy szlakiem czerwonym. Prawie na dole, przy dojściu do schroniska jest takie nieprzyjemne bagienko, przy zapadającej ciemności ciężko było trafić na suchsze kępy trawy. Doszliśmy na miejsce szczęśliwie, za chwilę za nami dotarła grupa szybkobiegaczy. Miało być ognisko, ale deszcz pokrzyżował plany, może jutro będzie lepiej … Jedziemy na obiadokolację i nocleg do Rymanowa Zdroju, no i na urodziny Tytusa !!!!
Niedziela 10.11.2013 r.,
Zrobiło się jutro, a z pogodą jest jeszcze gorzej niż wczoraj. Od rana leje, czasem tylko trochę mniej. Jedziemy więc na objazdówkę. Zaczynamy od Komańczy. Janek w drodze opowiedział nam historię miejscowości i Klasztoru Sióstr Nazaretanek wraz z historią internowania Księdza Prymasa Wyszyńskiego. Potem idziemy do schroniska Podkowiata i następnie do klasztoru. Czwórka największych twardzieli poleciała na szlak z Komańczy do Karlikowa, potem po drodze ich zabierzemy. W Komańczy weszliśmy również do nowo wybudowanej cerkwi , która stanęła na miejscu starej, spalonej. Mimo, że nie jest to obiekt zabytkowy, to warto było zobaczyć piękny ikonostas. Później jedziemy do Iwonicza. Tam oglądamy pałac Załuskich i drewniany kościół pw. Wszystkich Świętych z 1464 roku jeden z niewielu w Polsce drewniany w stylu gotyckim. Wyposażenie w stylu neobaroku wystarczyło by na kilka kościołów. Jeszcze starczyło czasu na spacer po Iwoniczu Zdroju i wracamy na obiadokolację do Rymanowa i tym razem na takie wcześniejsze Andrzejki.
Poniedziałek 11.11. 2013 r.
Pogoda jest ładniejsza, nie pada. Idziemy w góry !!!!
Z Rymanowa Zdr. czerwonym szlakiem do Wisłoczka by w końcu dojść do Przełomu Wisłoka. Na początku trafiamy na miejsce gdzie kiedyś była wieś Wołtuszowa. Smutno tam , po cerkwi została tylko chrzcielnica, kilka kamieni po ołtarzu i krzyż z cmentarza. Wędrujemy pod górkę, po pięknych łąkach, mgły raz odsłaniają nam widoki, raz je przysłaniają, robi się cicho tajemniczo. Bardzo lubię takie klimaty. Czerwonemu szlakowi towarzyszy inny biały( taka namalowana górka z przecinająca ją rzeczką i w ten symbol wpisane dwie duże litery RR). To trochę krótszy szlak prowadzący do przełomu Wisłoka w Rudawce Rymanowskiej. Schodzimy nim właśnie w dół i tam mamy to piękne błotko o którym pisał Tytus. Autobus czeka w ośrodku Rudawka. Zeszliśmy szczęśliwie, tylko pan Tadeusz stwierdził, że tak ubłoconych nie weźmie nas do autobusu. Tu przyszedł nam z pomocą właściciel ośrodka. Pokazał nam gdzie możemy się doprowadzić do stanu używalności. Zaprosił na coś ciepłego, herbatkę, kawę, piwko. Potem zaprowadził na łąkę z najpiękniejszym przełomem Wisłoka. Prawdziwy gospodarz obiektu, starający się o gości, dbający, by jeszcze chcieli wrócić w to miejsce. Dla ciekawych ośrodka: WWW.rudawka.pl Sam przełom robi ogromne wrażenie, wysoka skała, z widocznymi jak na dłoni fałdowaniami i jak tam pięknie.
Pełni wrażeń, rozgrzani marszem wsiadamy do autobusu i jedziemy do Stępina, by zobaczyć schron kolejowy wybudowany przez Hitlerowców. Wielki betonowy tunel, o ścianach grubości przekraczającej 2 m, na 400 m długi z zabezpieczeniami przeciwko atakom gazowym, bombowym i nie wiadomo jeszcze jakim i wszystko to zbudowane po to by Fὕhrerowi włos z głowy nie spadł. Przerażające to … Obiekt był przez lata wykorzystywany do „pokojowych celów” , bo hodowano tam pieczarki, służył jako magazyn, garaż a teraz gospodarze chcą postawić tam kilka wagonów z tamtego okresu, ale wcześniej trzeba odbić zabetonowane torowisko, by zrobić z tego muzeum z prawdziwego zdarzenia.
Przed nami jeszcze spacer po Rzeszowie, za wiele nie zobaczymy, bo zapada już mrok. Starówka jest bardzo ładna, odnowiona. Mam nadzieje, że kiedyś tu wrócimy, by zobaczyć coś więcej.
To tyle na temat zwiedzania. Ale jeszcze o czymś ważnym chciałam napisać. Do Romka i Marysi przyjeżdżających z Poznani już przywykliśmy i bardzo się cieszymy, że często razem z nami wędrują po górach. Tym razem Romek na wspólną wędrówkę namówił jeszcze dwie osoby Basię i Małgosię, jedna z Poznania, druga ze Stargardu Szczecińskiego. Obie dziewczyny to wytrawne turystki, mamy nadzieje, że jeszcze kiedyś z nami powędrują po szlakach. Ale to jeszcze nie wszystko, był z nami jeszcze Julek z Ostrowca Świętokrzyskiego ( był już z nami na Chorwacji) i jego kolega Andrzej z Krakowa. Witamy serdecznie i zapraszamy do uczestnictwa w następnych wycieczkach.
Monika
Zaznaczyć było by wskazane że zagraniczni goście / Basia,Marysia, Małgosia i Roman/ uczestniczyli w tych trudach, harcach, których w imieniu koła, Tytusa i swoim pozdrawiam.
B,M,M,R(11:43 14.11.2013)
Wywołani przez Jędrusia goście są zachwyceni Grupą, Tytusem, wycieczką, a nawet... prawie egzotycznym błotem!!! Dziękujemy, pozdrawiamy Tytuska, Jędrusia i całe PTTKZA!!!!!! Do zobaczenia!
mm(15:49 14.11.2013)
Listopadowy wypad
Zachodzę w głowę, jak to się dzieje,
Że, chociaż tuzin miesięcy mamy,
To z listopadem, gdy świat ciemnieje,
Imprezy swoje rozpoczynamy?
Na pierwszy ogień poszły andrzejki
- Z drobnym falstartem, jednak udane !
Były podskoki, wiry, kolejki...
Nad logistyką głowił się Janek.
Listopad nie ułatwiał zadania:
Gdy trzeba było pokonać błota;
Odbierał dzionek bez ostrzegania,
Popędzał deszczem - to ci niecnota!
Grupa, jak zawsze, zwarta i mocna
- Pomimo losu przeciwieństw tylu -
Czy to poranek, czy pora nocna,
Zawsze w mistrzowskim wracała stylu.
Pośród jesieni, nawet tej szarej,
Czarem zachwyca nas Beskid Niski:
Samotnej chaty, kapliczki starej,
Szumem Wisłoka...Polecam wszystkim!!!
Basia i Gosia(20:10 16.11.2013)
Zagraniczni goście dziękują tubylcom za życzliwe przygarnięcie i fantastyczną zabawę! Od tej pory będziemy tęsknić za listopadowy błotem :))) Pozdrawiamy wszystkich serdecznie z wielkopolsko-zachodniopomorskich nizin!