Trasy turystyczne:
Czwartek:
Myczków – zielony szlak – Zwierzyń – 2h 35’ jest możliwość wydłużenia trasy wzdłuż brzegu Jeziora Myczkowieckiego. Do Ośrodka Wypoczynkowego Uroczysko dotrzemy na piechotę. Zakwaterowanie. 18.00 obiadokolacja.
Piątek:
7.00 śniadanie 7.30 Wyjazd autokarem do miejscowości Polana.
Trasa turystyczna w paśmie Żukowa:
Polana – szlak niebieski – Łabiska – Teleśnica Oszwarowa – Żuków – Równia – Ustrzyki Dolne PKS. Czas przejścia ok. 6h 10’. Wyjazd o godzinie 17.00 z dworca PKS. 18.00 obiadokolacja.
Sobota:
7.00 śniadanie 7.30 Wyjazd autokarem do miejscowości Polana.
Trasa turystyczna w paśmie Otrytu:
Polana – szlak niebieski – Wańka Dział – Hulskie – Otryt – Chata Socjologa. Zejście zielonym szlakiem do Lutowisk. Czas przejścia ok. 6h. Wyjazd o godzinie 17.00 zLutowisk.
Niedziela:
7.00 śniadanie 7.30 pakowanie bagażu do autokaru.
8.00 wyjście na trasę pieszą:
Zwierzyń – szlak zielony – Czulnia – Kamień Leski – Lesko – Gruszka – Zagórz ruiny klasztoru Karmelitów bosych. Czas przejścia ok. 5h 30’. Wyjazd o godzinie 14.00 z Zagórza. Planowany przyjazd do Krakowa o godzinie 19.00
O wycieczce:
Kilka słów na temat miejsca pobytu. Ośrodek Uroczysko – miejsce zasługujące na większą popularność. Fantastyczna chata dymna. Zapewnia ciepło przy ognisku conajmniej setce uczestników. Szef pan Maciej w trzy minuty organizuje wszelkie atrakcje – zaplanowane jak i spontaniczne. Szefowa kuchni Pani Agata przywołuje wspomnienia „jak u mamy”. Pani Oksana – chodzący wdzięk i elegancja. Przez jej uśmiech pyszne obiady smakują jeszcze lepiej. Ogólnie miłe i ciepłe miejsce, gdzie chce się wracać.
RS
Z nad morza na Dzikie Pola - Kraków nad morzem? - a to ci siurpryza? - to mi się podoba, jutro skoczę sobie popływać tuż za rogiem!
Cztero-dniówka, super! Ale jak przeczytałem program, to mi włosy stanęły na głowie - codziennie po 20 kilosów. Kto to wyrobi, ja chyba nie ! Niektórzy wiedzą o co chodzi, Kierownik ścicha pęk, zrobił nam niespodziankę, zadał sobie trud pomyślał i dla seniorów i seniorek (okazuje, że są i takie, tylko się nie przyznają) - poza mną tak pomanipulował Piotrkiem, że dowiózł nas na trasy, które mogliśmy zaliczyć bez widoków, a co tam - wyrobiliśmy się. Pierwsza trasa i ostatnia nosiła nazwę :”bądź czujny, szukaj znaków”, które niestety nie były widoczne, żeby turyści sobie nie myśleli że przejdą trasy lajtowo. Przyjechał turysta z Poznania – Romek, żeby przetestować członków naszego koła turystyki górskiej. Wytypowaliśmy na ostatni dzień 3 nasze koleżanki Teresę, Jagodę i Zosię przeszły wszystko śpiewająco, ku zaskoczeniu egzaminatora, a to były te słabsze. Co by było gdyby wytypowali Józka, Tytusa i może jeszcze Zygmunta (ten to dopiero lubi długie i szybkie trasy) - Romek musiałby się podwozić na trasie - nie wydoliłby.
Ciekawostki - niektóre nasze koleżanki chciały iść wieczorem na pielgrzymkę do źródełka, ale jak iść o głodzie, cały dzień kombinowały, żeby chociaż, zupkę zjeść, nawet ja im pomagałem gotować na trasie – przekombinowały, ostały się przy barszczyku. Nie obyło się też beż wieczorków tanecznych ci, co byli to byli zadowoleni, a ci co nie byli - też nie narzekali.
Nigdy nie zabieram głosu na temat jedzenia bo, kto to widział żeby codziennie podawać świeże pieczywo - to już chyba przesada ! Jeszcze załapałem się na jajecznicę ! Smaczniutko było !!!
Krytykus d.Tytus
PS. byli też solenizanci Danusia Jagoda i Teresa - było jak trza !!!, ci co byli, to wiedzą, nic dodać nić ująć !
Tytus zapomniał napisać że Joasia i Daniel nie zapomnieli o przyjaciołach z koła i w dniu
ślubu na którym nie mogliśmy być z powodu zbiegu terminów I za pomocą Roberta
przesłał nam weselną wódeczkę- odśpiewaliśmy 100 lat i wypiliśmy zdrowie
Państwa Młodych . Przepraszam za Tytusa że zapomniał napisać w komentarzu z wycieczki.
Tytus(08:45 8.10.2013)
Przepraszam zapomniałem napisać że pogoda była -zaliczyliśmy wszystkie trasy
i było OK Acha! nie byłó żywcem na co narzekać -Przykro mi z tego powodu !!
Dorota(11:32 8.10.2013)
To, że Bieszczady są ściśle związane z grzybami wiemy wszyscy. Tego
roku zbierali je nawet Ci, którzy twierdzili: „że się nie znają,
że nie mają czasu na takie fanaberie” etc. Kto nie wierzy, niech zajrzy
do naszego koszyka. Bo jest na co popatrzeć. Nie tylko my mieliśmy takie
szczęście. Renia i Stefan też znaleźli piękne okazy i to solidnych
rozmiarów. Tytus w Lutowiskach przekomarzał się, które cudeńko
większe. Opieńki i rydze zostawiliśmy sobie na niedzielę.
A trasy? Jak to trasy. Szlaki tradycyjnie piękne, długie i słoneczne.
Rano przymrozek(-4), w południe polarki, chwilami same koszulki. Tańce,
ognisko, solenizanci i toast za młodą parę. Do tego przepyszna kuchnia
p. Agaty okraszona ujmującym uśmiechem p. Oksany. Czy mogło nam czegoś
brakować? Chyba tylko kolejnej wędrówki po Bieszczadzkich dróżkach.
mm(20:03 9.10.2013)
Ach, te Bieszczady...
Opuściło nas już lato
- Aż do czerwca urlop wzięło-
Pobrataliśmy się za to
Z babim latem i jesienią.
Gdzie najpiękniej jesień gości?
Gdzie najwdzięczniej liść opada?
Robert nie miał wątpliwości:
- Upewnimy się w Bieszczadach.
Ranny mrozik pajęczyny
Pozamieniał w dzieła sztuki,
Zbielił kolce u jeżyny,
Oszczędzając stare buki,
Gdzie w sąsiedztwie muchomorów
I paproci wciąż zielonych
Nieprzeciętni znawcy borów
Uzbierali grzybów sporych.
Płonne stały sie nadzieje,
Że spotkamy dzikie zwierzę...
Owszem: żmije, lisy sarny,
Dwie wiewiórki, jednak wierzę,
Że niedźwiadki i wilczęta
Też stąpały gęstym borem;
Jednak chłopcy i dziewczęta
Przepłoszyli je wigorem.
Przy ognisku rozśpiewani,
Zżyci z sobą jak rodzina,
Radośni, niezmordowani
- Oto nasza jest drużyna.
P.s.
Stefek wprawił w osłupienie
Po raz wtóry swą ferajnę,
Bo miał grzybki jak marzenie...
Widać, zna przynęty tajne.